2010/01/23

na starych śmieciach

Człowiek jest jak wino, względnie jak ser francuski - dojrzewa, a im bardziej tym jest lepszy. Odnoszę to dzisiaj do swojej jakże skromnej :) osoby.
Wróciłem do zawodu. ardzo długo zastanawiałem się czy warto. Czy wciąż zdołam udźwignąć brzemie "polskiego aptekarza". Zdołałem. Co więcej, po tych kilku latach nieobecności na arenie muszę przyznać, że jest to coś co nie tylko umiem, ale i lubię robić. Z jednym może wyjątkiem - nie jestem aptekarzem - jestem farmaceutą. A w moim przekonaniu ta prosta zamiana słów zmienia wiele. Bo farmaceuta ma wszechstronne spojrzenie, aptekarz niestety nie, bo ogranicza się tylko do apteki.
Taki mały niuans zawodowy, którego prawidłowości odkrywam co dnia w kontaktach z pacjentem.
Nie będę mówił, że jest tak jak chciałbym aby było. Jest całkiem niedoskonale, ale sam fakt, że już z góry o tym wiem jest zbawczy. Dlaczego? Otóż dlatego, że nic złego nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a to bardzo pomaga w pracy.
Wczoraj wpadłem na pomysł aby wzorem angielskich farmaceutów stworzyć sobie w pracy coś w rodzaju uniformu. Tak więc od dzisiaj pracuję w spodniach na kancik, koszuli i krawacie. Co to daje? Ludziom poczucie profesjonalizmu, a mnie poczucie tego, że jestem w pracy. Zdejmuję swój strój, wskakuję w dresik i wychodzę z apteki. Jestem poza pracą - nawet outfitowo. Nic mnie z nią nie łączy i jestem wolny.

Pozdrawiam,

1 komentarz:

  1. Jestem troszkę zdziwiona Twą postawą pamiętając z jaką radością porzucałeś ostatnią aptekę. Czyżby praca na uczelni nie dawała Ci satysfakcji? A te gratisy, darmowe pizze? Czy to się w ogóle nie liczy?

    OdpowiedzUsuń