2010/01/15

Cyrk na kółkach

Cyrk na kółkach dosłownie i w przenośni. Okazuje się, że w mojej pracy - tudzież w jej obrębie, nie można się nudzić. Jest śmiesznie, jest komicznie, jest tragicznie. Nie ma to jak wykształcony człowiek, któremu czasem odpala jego pierwotna, jaskiniowa natura. Czytaj - buractwo.
Podążałem równym krokiem na parking.  Dzień jak co dzień - zaśnieżone, ledwo przejezdne uliczki, spieszący się ludzie. Studenci leniwie przechadzający się od budynku do budynku. Ledwie żywi, zmęczeni dniem wczorajszym, sterroryzowani dniem dzisiejszym. Jednym słowem, żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, że za chwilę umrę ze śmiechu.
Na rogu stał samochód z powiewającą na mroźnym wietrze karteczką zatkniętą za wycieraczkę. Nic niebywałego, ale karteczka mnie zaintrygowała. Podszedłem bliżej i przeczytałem:
"Do pieprzonego kutasa!
Drogie dziecko, jeszcze raz zaparkujesz tutaj swój samochód, to pół godziny które spędziłam tutaj aby wyjechać ze swojego miejsca parkingowego, spędzisz u blacharza."

Czyż nie cudowne? Szkoda tylko, że nie było podpisu.
Swoją drogą kiedyś znalazłem coś podobnego za wycieraczką swojego samochodu. Z tego co pamiętam była to treść następująca:
"Słuchaj kutasie, parkuję tutaj swój samochód od 25 lat i nie będę parkował nigdzie indziej. Dr hab. XXX".

Tak więc mówię otwarcie - tytuły i dyplomy nie wystarczą, aby uchodzić za kulturalnego człowieka.

1 komentarz: