2010/05/04

Sportowo

Chroniczny brak czasu oraz lenistwo spowodowało, że dawno mnie tu nie było, a przecież życie nie stanęło. Życie płynęło dalej i nie powiem, aby w jakiś sposób było ubogie w wydarzenia.
OStatnie tygodnie to trening oraz kontuzja, która na tydzień przed zawodami (17.04) postawiła mój start pod znakiem zapytania. W między czasie katastrofa prezydenckiego samolotu spowodowała przełożenie zawodów o kolejne dwa tygodnie. To był wystarczający czas na rehabilitację i zakończenie przygotowań do startu.
W pełni sił stanąłem więc 1 maja (jako przodownik pracy rzecz jasna) na starcie II Biegu dookoła ZOO. Biegło się całkiem nieźle, szczególnie, że kibicowała mi żona oraz kolega, co dodatkowo napędzało sił. Tuż przed metą dostałem wielkiego napędu i tułów nie nadążał za nogami. Jak na debiut startowy uzyskałem całkiem dobry czas 52.44 (10 km).
Na mecie ogromne emocje, jakoś to z człowieka wychodzi nie wiadomo dlaczego. Teraz już rozumiem dlaczego sportowcy na mecie płaczą - to nie jest zmęczenie.