2009/11/16

Nowszy model

Nigdy nie byłem dobry w pisaniu recenzji, ale postaram się jakoś to ująć.

Piątkowy wymarsz do kina na "The Rebound"/"Nowszy model" był zwieńczeniem pracowitego tygodnia. Wybierając ten film nie wiedziałem czego się spodziewać, zależało mi raczej na tym, żeby było śmiesznie, nieskomplikowanie - po prostu lekko. Wychodząc z założenia, że Catherine Zeta-Jones nie zagra w byle gniocie uległem tytułowi. Muszę przyznać, że nie mój wybór mnie nie zawiódł.
Film opowiada o miłosnych losach Sandy, kobiety, która pewnego dnia odkrywa, że jej idealne życie uległo destrukcji. Zdradzona przez męża we własnym domu, postanawia zmienić całkowicie otoczenie i odciąć się od dotychczasowego życia przeprowadzając się do Nowego Jorku. Sandy nie ma łatwego zadania, ma na wychowaniu dwójkę dzieciaków - jak na ich wiek, bardzo wyzwolonych i skorych do siania spustoszenia (tudzież patroszenia zdechłych szczurów). W nowym miejscu Sandy poznaje młodego barmana, socjologa z wykształcenia, którego zatrudnia jako nianię. Aram ma coś w sobie, fascynuje ją, a poza tym ma świetny kontakt z dziećmi, ale jest 15 lat młodszy - czy tak da się żyć? Czy miłość ma granice wieku, czy serce ma zahamowania? Na te i inne pytania  odpowie nam obraz.
Film robi dobre wrażenie, pokazując spojrzenia różnych osób na ten sam temat. Stoją razem, trzymając się za ręce, patrzą w tę samą stronę, ale czy na pewno widzą to samo?

pozdrawiam,

1 komentarz:

  1. Widzisz! Udało się! Bez krytykanctwa i jeszcze zachęciłeś mnie do obejrzenia. :)

    OdpowiedzUsuń