2010/08/02

Wzwodzący Białystok

Rzecz będzie dzisiaj o ulicy. Szeroko rozumianej ulicy, czyli jej kulturze, ubiorze i zwyczajach.
Przechadzając się po wspaniałym mieście Białymstoku (z nutką sarkazmu w tle) można napotkać 4 typy okazów:
1. Ludzie w zasadzie normalni
2. Łachmaniarze
3. Kurwy
4. Poulisz bojfrents.

Jako, że o ludziach w zasadzie normalnych nic ciekawego napisać nie można zajmę się na początek łachmaniarzami.
Są to osobnicy nie przykładający wagi do swojego wyglądu, lub poszukujący bezskutecznie inspiracji w centrach handlowych - między innymi w nowo otwartym "tanie ubrania", "biedronka" czy popularny "śmietnik" w sieci sklepów z charakterystycznym ptaszkiem. Grupa ta jest dosyć liczna i w sposób charakterystyczny nadaje naszemu miastu wiejskich rumieńców. Łachmaniarze są w zasadzie ludźmi dosyć miłymi. Ot po prostu są przetrwalnikiem ruralności na miejskim gruncie.
Kurwy to barwna grupa młodych panienek z rodowodem wywodzącym się od łachmaniarzy. Osobnikom tego gatunku radość przynosi pokazywanie w nadmiernej ilości swojego ciała. Ubrania takich panien przypominają zminimalizowane wersje wieczorowych sukien. Mają one na celu wystawienie na widok publiczny tyłka, uda (nie zawsze chudego) oraz wszelakiej maści i typu cyca. Ponadto nieodzownym elementem jest frencz na nogach oraz tipsy w kolorze łowickiego stroju ludowego (stąd przypuszczenie odnośnie pochodzenia). Grupa ta jest zaczepna, krzykliwa i wielce obrażona. Mina kota srającego na pustyni nie schodzi z twarzy przedstawicielek tego gatunku. Także da się zauważyć tendencję do noszenia zbyt małego obuwia - to prawdopodobnie ma na celu asekurację w myśl powiedzenia "Dobrze jest czuć grunt pod nogami". W tym przypadku przynajmniej palce dotykają ziemi. Kolejną charakterystyczną cechą kurew jest podlaski blond. Kolor włosów ni to siwy, ni to pszeniczny. Muszę przyznać - znak rozpoznawczy ziemi podlaskiej.
Poulisz bojfrents to znakomita większość białostockich byczków. To kolesie z pazurem, czasem brudnym zresztą. Są to ostoje męskości, w siatkowych podkoszulkach, w tym jakże zniewieściałym świecie nowoczesnych i zadbanych mężczyzn. Szczególnie w porze letniej, poulisz bojfrents okupują uliczne pijalnie piwa, są stałymi bywalcami najlepszych budek z kebabem.
Nie zawsze są to kolesie z brudnymi nogami. Co to to nie. Czasem zakładają skarpety, a wtedy o ich pochodzeniu może świadczyć tylko zapach wydobywający się spod pachy - nierzadko zresztą zagłuszony litrem tanich perfum. Do tego koniecznie postawa noszącego telewizory lub jak inni mawiają pacjenta z wrzodami pod pachą oraz w kroczu.
Ot taki barwny światek, który kwitnie gdzieś obok nas. 
Zauważacie czasem?

2 komentarze:

  1. Ale wiesz co, tak na przestrzeni lat zauważam, że jeśli chodzi o sposób ubierania się , to jest z nami Polakami, białostoczanami, coraz lepiej. Nie jesteśmy już skazani na kawaleryjski bezwymiarowy chłam (wiem o czym mówię w związku z istnieniem tylko jednego, wszechwładnego rozmiaru M). Dzięki sieciom galeriowym każdy może w jakimś mniejszym lub większym stopniu pokusić się na indywidualność jeśli chodzi o strój. A że niektórzy lubią bardziej kuse ... no cóż, lato jest, młodość jest, tłum chętnych do oglądania... Nie mam nic przeciwko. A co tam, mój tyłek?

    OdpowiedzUsuń